Czytam te "Czarownice z Salem Falls" i oderwać się nie mogę. Nie wiem jak sklasyfikować powieści Jodi Picoult. Kryminały? Raczej nie. Dramaty sądownicze? Może.. Zresztą nieważne. Ważne, że czyta się fantastycznie i nie chce się odrywać nawet po to, żeby zrobić sobie herbaty. A obok czeka już kolejna książka. Tym razem "Jak z obrazka" tejże autorki. Jak mi brakowało czasu na czytanie. Nobel dla tego, kto wymyślił ferie :-).
A poza tym dzień upłynął dość burzliwie. Najpierw wyłączyli nam prąd (oczywiście właśnie wtedy,gdy miałam wstawione pranie i byłam w trakcie pisania na komputerze), potem zadzwoniła S. z prośbą o spotkanie i pogadanie. Źle się dzieje w jej związku. Miejmy nadzieję, że to chwilowy kryzys.
Jutro do Mamy, nareszcie. Muszę w końcu pooddychać innym powietrzem niż szczecińskie.
A byłabym zapomniała. Historyczny moment dzisiaj mamy - Barack przysięgę składa. Jak za kilkanaście miesięcy Amerykanie będą oceniać tę prezydenturę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz