Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

wtorek, 31 sierpnia 2010

Kończymy.

Dzisiaj wszystkie meble będą już tam gdzie powinny. Teraz, gdy R. w pracy, pomału sprzątam to, co sama daję radę. Od jutra już tylko upiększanie, czyli coś, co wiąże się między innymi z małymi zakupami. To lubię :-).

Od jutra też niestety zostaję słomianą wdową. U R. w pracy pomału zaczyna rozkręcać się gorący okres, co z jednej strony wiąże się z większymi pieniędzmi, z drugiej natomiast z coraz częstszymi wyjazdami. I tak do marca mniej więcej.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Pomału...

... się odgruzowujemy. Do pomalowania został niewielki kawałek ściany i sufitu - za narożnikiem, czyli wystarczy tylko odsunąć szlachetne siedzisko i pomalować, a nie ściągać i wyciągać rzeczy z mebli, a je same przestawiać w różne dziwne miejsca. Przede mną kupa sprzątania, ale po tym wszystkim to już pikuś.

A kręgosłup znowu dał nad ranem popalić. Każda z pozycji leżących tylko ten ból potęgowała. Zacznę chyba spać na siedząco.

sobota, 28 sierpnia 2010

Remontowo.

Nadzieja matką głupich, mawiają. Według moich wcześniejszych obliczeń dzisiaj powinnam już doprowadzać mieszkanko do porządku, a tu wciąż brud i smród i jeszcze połowa pokoju do pomalowania. Wychodzą przy okazji jakieś rzeczy, których się nie spodziewaliśmy, a z którymi trzeba powalczyć koniecznie. Teraz marzę o tym, żeby do środy, czyli wyjazdu R., było skończone malowanie i ustawione meble. Sprzątać będę sobie pomału i stopniowo. Ech, czy ja pisałam już, że nienawidzę remontów?

Żeby było mało problemów z remontem to dopadła mnie dolegliwość ciążowa, pierwsza tak męcząca - ból kręgosłupa. Co ciekawe, nie w ciągu dnia kiedy co chwilę coś jest do zrobienia, ale po dłuższym leżeniu, czyli przede wszystkim nad ranem. Dzisiaj myślałam, że z bólu aż sobie popłaczę, ale obyło się bez tego ;-). A Młody nic sobie z tego wszystkiego nie robi, tylko coraz mocniejsze kopniaki matce sadzi, a ja dochodzę do wniosku, że to niesamowicie cudowne uczucie :-).

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Przedremontowo...

Malowanie zaczynamy od jutra, bo dzisiaj jeszcze R. musiał iść do pracy. Szczerze mówiąc trochę mnie to przeraża, mimo że tak naprawdę nie mamy za wiele do zrobienia. Ale taka już jestem - remontów nie znoszę. Chciałabym, żeby było już po tym całym malowaniu. Sprzątanie po wszystkim nie przeraża mnie w ogóle. Marzę o chwili, kiedy meble będą już ustawione tak, jak trzeba, wszystkie moje książki wrócą na swoje miejsca, a w posprzątanych szufladach rozlokuję wreszcie rzeczy dla Malucha.

Apropos Młodego: ostatnia wizyta nastroiła mnie niezwykle optymistycznie. Moje dziecko rośnie sobie w najlepsze, jakoś tak szybko nawet, bo lekarzowi aż nie chciało się wierzyć, że tyle przybyło od ostatniej wizyty. No i wygląda na w pełni zdrowe, co oczywiście cieszy mnie najbardziej. Kopniaczki sadzi coraz mocniejsze, a już zwłaszcza wtedy, gdy zjem coś słodkiego.Moje wyniki też w porządku: glukoza jak najbardziej w normie a wyniki badań krwi wręcz wzorcowe, toxo ok. Mam nadzieję, że dalej będzie równie dobrze. Od dzisiaj teoretycznie mamy trzy miesiące do porodu według daty z USG.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Leniwie...

... bardzo jest ostatnio. Ale nie powiem, żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało, zwłaszcza, że od poniedziałku zaczynamy mały remont i przez kilka dni czasu na leniuchowanie praktycznie nie będzie. Remont to tak w zasadzie odświeżenie mieszkania. Szczerze liczymy na to, że za rok będziemy już mieszkać gdzie indziej, bo w kawalerce z małym dzieckiem na dłuższą metę się nie da, no ale do tego czasu jakoś przemęczyć się trzeba. Malujemy po prostu wszystko na biało, bez bawienia się w barwniki itp. Chcemy zrobić to jak najszybciej i jak najtańszym kosztem, a odświeżyć trzeba koniecznie. Jutro jadę na kilka dni do mamy, a od poniedziałku R. ma kolejny urlop to wtedy podziałamy. Mam nadzieję, że w tydzień wyrobimy się i z malowaniem i przestawieniem mebli i sprzątaniem.

Z innych spraw - wyjazd do Olsztyna z P., J. i A. bardzo udany. Zaliczyliśmy przy okazji Mrągowo i Ryn, kilka wyjazdów nad wodę. Nie obyło się także bez babskiego "shoppingu" ;-).

A dzisiaj kolejna wizyta u lekarza. Jeszcze trochę i wybije nam trzydziesty tydzień. Jak ten czas leci. Młody coraz większy i coraz bardziej ruchliwy. Czasami mam wrażenie, że w ogóle nie sypia i coraz częściej zastanawiam się jak to będzie wyglądało po porodzie. No, ale do tego to jeszcze trzy miesiące.