Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

wtorek, 15 czerwca 2010

Powizytowo

No i udało się dojrzeć. Na 99% mamy Synka. Lekarz stwierdził, że bezpruderyjne dziecko (najpewniej po Tatusiu :-)), bo już "na wejściu" pokazał, co tam między nogami ma.

Przedwizytowo

Wieczorem mamy wizytę u lekarza. Będzie USG. Po cichu liczę na to, że będzie już można zaobserwować, co też ten nasz Maluch ma między nogami. Chociaż pewnie jeszcze na to za wcześnie. A od jutra wkraczamy w osiemnasty tydzień.

czwartek, 10 czerwca 2010

Duszno...

Zapowiadają burze w naszym regionie i chyba coś jest na rzeczy, bo duszno jest niemiłosiernie. Wyszłam tylko na chwilę na "Manhattan" po warzywa i owoce a po powrocie czuję się jakbym wróciła z nie wiadomo jakiej wyprawy i dźwigała nie wiadomo jakie ciężary. R. przed wyjściem do pracy powiedział nawet, żebym nie robiła obiadu, bo w taką pogodę w ogóle nie chce się jeść. Postanowiłam jednak, że usmażę naleśniki, najwyżej zjemy z owocami. Dobrze, że ich akurat nie brakuje. Ostatnio robiłam jogurt truskawkowy (jogurt naturalny zmiksowany z truskawkami i cukrem waniliowym). Mężowi zasmakował bardzo więc dziś będzie taki z bananami.

A po południu wybieramy się do znajomego R., któremu niecały rok temu urodził się synek. Chcą z żoną pozbyć się już niektórych ubranek i sprzętów i zaprosili nas, żebysmy je sobie pooglądali i wybrali co chcemy. W związku z powyższym zakupiłam też dzisiaj drobny prezent dla małego, przy okazji odkrywając całkiem niezły sklep z zabawkami.

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Podczytuję...

Leszek K. Talko "Dziecko dla początkujących". Z jednej strony zaśmiewam się do łez, z drugiej chyba jestem z lekka przerażona ;-).

sobota, 5 czerwca 2010

Pogoda...

... wreszcie dopisuje. Już trzeci dzień za oknem piękne słońce a temperatura przekracza 20 stopni. Długi weekend spędzamy więc w dużej części na świeżym powietrzu. W czwartek wybraliśmy się na Wały Chrobrego, gdzie przypadkowo spotkaliśmy A i M, odbyliśmy spacerek wzdłuż Odry, poszwędaliśmy się po "starym-nowym mieście", na koniec, już sami, odwiedziliśmy Park Kasprowicza, gdzie małą chwilkę pograliśmy sobie w badmintona (ostatni raz robiłam to jakieś 15 lat temu :-)) i zjedliśmy pyszne lody.

Wczoraj również spacerek po mieście i piwko na Zamku (kto mógł oczywiście, kto nie mógł zadowolił się mrożoną herbatą). Niechcący odwiedziliśmy też najsłynniejsze szczecińskie CH, gdzie R. zaopatrzył się w nowe spodnie i koszulę.

Dzisiaj równie aktywnie, choć mniej przyjemnie. Obowiązkowe zakupy a potem sobotnie sprzątanie. Teraz chwila relaksu, samotnego niestety, bo Mąż wybył na piwko ze znajomym.

No nic, idę pod prysznic a potem poczytam chyba troche. Coś mnie ostatnio wzięło na kryminały :-).