Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

czwartek, 24 maja 2012

Kreatywnie.

Moje dziecko znajduje nowe zastosowania dla rzeczy o zastosowaniu już dawno im przypisanym i wydawałoby się niezmiennym. Wczoraj na przykład próbował uczesać się tarką do pięt a dzisiaj dorwał nieopatrznie przeze mnie pozostawioną, otwartą paczkę tamponów, wyjął jeden i... próbował wyczyścić sobie uszy :-).

środa, 23 maja 2012

Syndrom białego fartucha.

Albo zielonego. Zwał jak zwał. W każdym razie jakiś czas temu syndrom ten dotknął moje dziecko i nijak pozbyć się go nie możemy. Nie wiem czy lęk przed lekarzami pojawił się w związku ze szczepieniami, czy z jakiegoś innego powodu. Któregoś razu po prostu, już ponad pół roku temu, Mati rozkrzyczał się na zwykłym kontrolnym badaniu i od tamtej pory każda wizyta, czy to szczepienna, czy jakaś inna, zaczyna się i kończy dzikim wrzaskiem, wyciem, histerią wręcz. Wczoraj na przykład byliśmy na kontroli u okulisty. Najpierw pani doktor cudem udało się oczka zakropić, a całe późniejsze badanie stanęło pod znakiem zapytania, bo Mati współpracować nie chciał w ogóle, mimo że miał po prostu spokojnie siedzieć, a badanie odbywało się na odległość. Płakał, wyginał się, rzucał zabawkami, którymi obie z lekarką starałyśmy się go zainteresować. Pani doktor (przemiła i wyrozumiała kobietka) w pewnym momencie stwierdziła, że ona nie jest w stanie tego badania przeprowadzić. Na szczęście w porę pomogły współczesne zdobycze techniki i butelka z piciem. Filmik z Matim w roli głównej odtwarzany na komórce zainteresował go, picie wyciszyło i w trakcie "seansu" oczy zostały w końcu zbadane. Wynik badania: wszystko ok.
Całe szczęście, że to już jedna z ostatnich planowanych wizyt. Szczepienia obowiązkowe wszystkie mamy już za sobą, pozostały nam meningokoki w lipcu lub sierpniu. Potem dopiero w grudniu bilans dwulatka. Piszę oczywiście o wizytach planowanych, bo z tymi nieplanowanymi to od września (w związku z rozpoczęciem przez Matiego edukacji "żłobkowej") nie wiem jak będzie. Mam nadzieję, że dziecko moje chorobom się nie da i będą nas one omijać szerokim łukiem. W każdym razie mam pytanie do innych mam: czy macie jakieś sprawdzone, naturalne (w sensie niefarmaceutyczne) sposoby na zwiększanie odporności u dziecka? Za wszelkie rady wdzięczna będę dozgonnie :-).

niedziela, 6 maja 2012

Zębowy boom

Matiemu niemal jednocześnie przebiły się górne prawe dwójka i trójka oraz dolna prawa czwórka. Tym razem na szczęście bez jakichkolwiek rewelacji.
Weekend majowy dobiega końca. Cały w zasadzie spędziliśmy w domu nie licząc oczywiście wspólnych spacerów i podbijania okolicznych placów zabaw i piaskownic. Za to w przyszłym tygodniu czeka na nas Wrocław.

wtorek, 1 maja 2012

Ciąża.

Nie, nie moja. Jeszcze nie :-). Tym razem koleżanki. Wyczekana nareszcie po dwóch poronieniach. Cieszę się. Oni oboje jeszcze boją się cieszyć za bardzo zwłaszcza, że to wciąż jeszcze pierwszy trymestr. Termin porodu A. ma na grudzień wychodzi więc na to, że Maleństwo będzie dokładnie dwa lata młodsze od Matiego.

A jeśli chodzi o moją potencjalną, drugą ciążę to po wielu moich wahaniach w stylu "i chciałabym i boję się" i obawami męża, co do kwestii finansowych zdecydowaliśmy się rozpocząć starania w drugiej połowie roku. Nie wiem czy i kiedy nam się uda, z pierwszą ciążą chwilę to potrwało, ale poczekamy, zobaczymy :-).

Z innych kwestii: mamy kolejną czwórkę. Tym razem też z jedzeniowymi rewolucjami, ale na szczęście mniejszymi niż poprzednim razem.