Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

sobota, 30 kwietnia 2011

Bardzo...

...miłe popołudnie spędzone wspólnie z państwem P. w Parku, Platanie i na Różance. Spacer, pogaduchy, kiełbacha. Gdyby jeszcze tylko nie było tak zimno...

czwartek, 28 kwietnia 2011

Odkrycie.

Kilka dni temu Mati odkrył, że posiada coś takiego jak stopy. Teraz jak nie ma łapek w buzi to ma w łapkach stópki :-).

A dzisiaj zabraliśmy Młodego na jodowanie - spędziliśmy kilka godzin w Międzyzdrojach. Mateuszek był bardzo grzeczny, dzielnie się spisał mój Syn, poza jednym drobnym "incydentem" czyli dzikim wrzaskiem w chwili głodu, bo jego "mądra" matka zamiast wlać w termos wodę o temperaturze odpowiedniej do przygotowania butli, nalała tam wrzątku i trzeba było czekać aż wystygnie. No nic, człowiek uczy się na błędach przecież.

środa, 20 kwietnia 2011

Pożegnanie z cycem? :-(

Zawsze byłam zwolenniczką karmienia piersią natomiast nie preferowałam tak zwanego "terroru laktacyjnego". Rozumiem, że są kobiety, które karmić nie mogą (z różnych względów) albo po prostu nie chcą. Sama bardzo się cieszyłam, że udaje mi sie karmić Mateuszka piersią, bo to, po pierwsze i przede wszystkim, najlepsze i najzdrowsze dla niego, po drugie wygodne (żadnego podgrzewania, wyparzania itp.) po trzecie ekonomiczne czyli tanie. Planowałam karmić moje dziecko w taki sposób conajmniej do ukończenia szóstego miesiąca, no, ale jak to często bywa, życie moje plany zweryfikowało. W zeszłym tygodniu przy ważeniu przed szczepieniem okazało się, że Mati trochę zbyt mało przybiera. Niby w normie się mieści, ale jest to dolna granica tej normy. Lekarka zasugerowała, żeby jedno karmienie w ciągu dnia uzupełnić 90 ml mieszanki. Kupiłam więc mleko i próbowałam podawać. Pierwszego dnia tragedia. Dziecko w ogóle nie czaiło o co chodzi. Wypróbowałam dwie butelki i trzy rodzaje smoczków. Nic. Drugiego dnia coś tam załapał i wypił 50 ml, kolejnego dnia tak samo. A później się zaczęło. Wróciliśmy ze spaceru, chcę dawać dziecku cycka a tu histeria, Mały się odwraca i jeść nie chce. Pomyślałam: nie jest głodny, zje później. Ale Mati beczał dalej. Pielucha sucha, dziąsełek masować nie chce, na rękach nie, na leżąco nie, cyc be. I co się okazało? Ano dziecko było wściekle głodne, ale nie na cyca, na butelkę. Wydoił aż miło. Od tamtej pory każda próba podania piersi (poza nocnym karmieniem na szczęście) kończy się wielką histerią Młodego. Jedziemy więc na Nan Pro 1, ale chcę też spróbować ściągać mleko i podawać mu je z butli. Tylko z tym muszę się pośpieszyć zanim mi pokarm zaniknie. Zaczynamy od jutra.

A co poza tym? Mati rozwija się, dojrzewa. Zaliczyliśmy już przewroty z plecków na brzuszek, te odwrotne były już wcześniej. Gaworzenie jest coraz częstsze i coraz głośniejsze. Mały potrafi przez dłuższą chwilę zająć się sam sobą. Chwyta w łapki zabawki, gada do nich, śmieje sie głośno. Z tym śmiechem to w ogóle jest super. Przy zabawach typu "dawać Mateusza" :-) czasami aż od tego głośnego śmiechu piszczy a potem sapie zmęczony :-). Zaliczamy już teraz też po dwa spacerki dziennie, pogoda jest super więc żal nie korzystać. Dzisiaj byliśmy w mojej szkole. W pokoju nauczycielskim Młody przechodził z rąk do rąk a dziewczyny sie dziwiły, że taki odważny. Z tą odwagą to chyba do czasu. Na lęk separacyjny przyjdzie jeszcze pora. No chyba, że moje dziecko to ominie :-). A wracajac jeszcze do jedzenia to podajemy już też pierwsze stałe pokarmy: zupki (gotowane albo ze słoiczka) i owoce - ze słoiczków albo samodzielnie przez mamę przecierane. Mateusz mniej więcej załapał o co chodzi w jedzeniu łyżeczką, są dni kiedy prawie wcale się nie ubrudzi, ale bywa też inaczej. Dzisiaj na przykład marchewka z jabłkiem była na podłożonej pieluszce tetrowej, na śpiochach Matiego, jego brodzie, nosie a nawet czole. Matka oczywiście też ma kilka nowych plam na ubraniu :-).

No dobrze, pora kończyć już ten wpis i biec wyparzać butlę :-).