Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

wtorek, 26 stycznia 2010

Z ostatnich chwil...

Lokal na obiad weselny zamówiony, zaproszenia wybrane i zamówione. Czekamy teraz aż dojdą, wypiszemy i w ferie zrobimy chyba rundkę "po rodzinie" ;-). A na początku lutego nauki przedślubne zacząć czas. Wszystko nabiera tempa i z jednej strony mnie to cieszy a z drugiej przeraża.

W pracy maraton i urwanie głowy. Próbny sprawdzian klas szóstych poszedł beznadziejnie i koniecznie musimy napisać program naprawczy, a co za tym idzie poświęcić wolne godziny na dodatkową pracę z uczniami. Wczoraj po radzie klasyfikacyjnej kilkoro z nas zostało z dyrekcją, aby omówić tę kwestię. I kolejny raz mieliśmy okazję się przekonać, że zmiana na kierowniczym stanowisku w naszej szkole to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogły się przytrafić, już nawet nie tyle nam, ile samej szkole.

środa, 6 stycznia 2010

Z cyklu: rozmowy nauczyciela z rodzicem.

Ucznia mama: Czy mogłaby pani wydrukować dla K. plan lekcji, bo gdzieś mu się zgubił?

Ja: Ale plan lekcji jest wywieszony na dole w holu, K. może go sobie przepisać.

Ucznia mama: No tak, ale on ciągle zapomina...

Zamilkłam na chwilę ze zdumienia.

wtorek, 5 stycznia 2010

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Back to the work...

Nie ma to jak wrócić po prawie dwutygodniowym wolnym do pracy i wpaść od razu w wir obowiązków nie tylko swoich, ale jeszcze zastępstw i spraw dodatkowych typu zmiana planu... Ech...

niedziela, 3 stycznia 2010

Poświątecznie, noworocznie...

Czas przecieka mi przez palce. Nie wiem gdzie uciekają te wszystkie tygodnie, dni nawet minuty. Dopiero co przygotowywałam się do świąt, do pierwszej w nocy stałyśmy z mamą nad stolnicą lepiąc pierogi i uszka (żeby były swoje i żeby było dużo ;-)), dopiero co była wigilia i dwa świąteczne dni. A tu nie dość, że minęły już święta to jeszcze cały wolny tydzień.

Co do świąt to minęły całkiem spokojnie i sympatycznie. Zaliczyliśmy najpierw wigilię u teściowej, potem wigilię u mojej mamy i u niej zostaliśmy do drugiego dnia świąt. Sylwester na "domówce" u znajomych.

A dzisiaj znowu siedzę sama. R. w Warszawie, wróci chyba w środę. Jutro w planach babski wieczór z P.

Aha, mamy dylemat z wyborem lokalu na weselny obiad. Cztery i opcje, z których każda ma coś, czego nie ma inna, a do podjęcia ostatecznej decyzji coraz mniej czasu...