Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

sobota, 23 maja 2009

Wracam...

... do codzienności. Półtora tygodnia na wyjazdach (najpierw Zielona Szkoła w wioskach tematycznych pod Koszalinem, potem wycieczka do Trójmiasta) z krótką przerwą na weekend. Zmęczenie, niewyspanie (dzieciaki mają mnóstwo energii zwłąszcza w nocy) i notoryczny katar (jakoś ciągle dziwnie marzłam), ale też cudowny odpoczynek od szkoły jako takiej. Zmiana nastawienia wobec pewnych kwestii i pewnych osób. Jest nieźle. Oby ten stan rzeczy trwał jak najdłużej.

Ostatnie kilka dni upłynęło pod znakiem choroby córeczki P. Rutynowy tak naprawdę zabieg pokazał, że jednak nie wszystko jest w porządku. Ciągle nic nie wiadomo, ciągle czekają na wyniki. Ile można czekać na wyniki w polskim szpitalu, kiedy podejrzenia są naprawdę bardzo nieciekawe? W przypadku małej A. to trwa już cztery dni i nadal nie chcą nic powiedzieć i nic przyspieszyć. Paranoja.

A weekend upływa mi na kolejnym wyjeździe. Po miesiącu wreszcie udało mi się wyrwać do Mamy. Zaopatrzyłam się w nowe zasłonki i słoneczniki na okno, zajadam pyszne ciasto, w końcu pofarbowałam odrosty, no i nareszcie się wyspałam. Zapowiada się też, że teraz będziemy mieli już z R. więcej czasu dla siebie. Nareszcie...

niedziela, 10 maja 2009

Majowo...

No i zrobił się maj. Nawet nie wiem kiedy. Czas płynie niezmiernie szybko. Naprawdę nie wiem gdzie podziały się marzec i kwiecień. Ale to dobrze. W rezultacie zostało sześć tygodni do wakacji, a tym samym sześć tygodni pod rządami tej, a nie innej, osoby. Wszyscy w pracy wciąż czekamy na dalszy rozwój wypadków, bo nadal nie wiemy kto i kiedy.

Jutro wyjazd na Zieloną Szkołę, na pięć dni. Tak jak wcześniej nie przepadałam za takimi wyjazdami, tak teraz bardzo mnie ta perspektywa cieszy. Bo to niby odpowiedzialność 24 godziny na dobę za bandę dzieciaków, ale z drugiej strony w całkiem fajnych warunkach :-), no i w fajnym towarzystwie - P. i M. A jak już przy wyjazdach jestem to warto by coś napisać o długim weekendzie, który w tym w roku był naprawdę wspaniały. Dwa i pół dnia w Świnoujściu. Pierwszy spędziliśmy razem z A. i M. szwędając się nad morzem, zwiedzając forty (Zachodni i Anioła) i dobrze się bawiąc na imprezce. Potem byliśmy juz tylko we dwoje... i było przemiło. Bardzo brakowało nam już takich wspólnych chwil, kiedy nie trzeba nigdzie się spieszyć i móc cały czas poświęcić tylko sobie nawzajem.

Z innej beczki to chyba w końcu będziemy mieć nowy samochód, ale chwilowo nic więcej nie napiszę, bo trzeba jeszcze dopełnić wszystkich formalności. Jutro powinno być już wszystko jasne.