Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

wtorek, 13 września 2011

Decyzja.

Dostaliśmy dzisiaj pierwszą pozytywną decyzję kredytową. Pierwszą, bo wnioski o kredyt składaliśmy w trzech bankach. Na tej z tego banku zależało nam akurat najmniej, ale najważniejsze, że wiemy już, że ostateczny akt notarialny to kwestia najprawdopodobniej dwóch, góra trzech tygodni. Do końca tego tygodnia mamy dostać decyzję z drugiego banku, a zapewne na początku przyszłego z trzeciego i jeśli z tego ostatniego również będzie pozytywna, to zdecydujemy się na ten bank właśnie.

Pobyt w aktualnym, już nie naszym, mieszkaniu udało nam się przedłużyć do 1. października. Potem ja wyjeżdżam z Matim do mojej Mamy, bo na przełomie września i października rusza remont w nowym mieszkanku i czas tego remontu spędzimy w moim rodzinnym mieście. R. zostaje w Szczecinie (wiadomo - praca) i albo będzie mieszkał u swojej Mamy, albo w naszym mieszkaniu, choć w czasie remontu raczej niezbyt komfortowo Mu będzie. Na szczęście ekipę mamy sprawdzoną i mamy nadzieję, że uwinie się szybciutko.

Aktualnie żyjemy na kartonach. Zaczęliśmy pakowanie i stopniowo wywozimy kolejne zapakowane pudła, zostawiając jedynie niezbędne rzeczy. Z niecierpliwością czekam na chwilę, kiedy będę te kartony z powrotem rozpakowywać, ale już w innym czasie, innym miejscu... :-).

niedziela, 4 września 2011

Zęby, zęby, zęby...

O jednej rzeczy jeszcze zapomniałam wspomnieć. Przy tej chorobie kolejny raz przekonałam się, że dla niektórych ludzi wyrzynające się zęby to najlepsze wytłumaczenie złego samopoczucia dziecka.

Moje dziecko, choć przedwczoraj skończyło 9 miesięcy, zębów jeszcze nie ma. Ani jednego. Niespecjalnie się tym przejmuję, bo wiadomo, że każdy maluch rozwija się w sobie właściwym tempie. Mi podobno pierwszy ząb wyszedł jak miałam rok. Dlatego nie panikujemy i spokojnie czekamy. Za to odkąd Mateusz skończył trzy miesiące każde jego gorsze samopoczucie, zły dzień czy zwykłe maruderstwo, tłumaczone są przez niektórych, zwłaszcza wszystkowiedzące sąsiadki, tym, że:

- to na pewno zęby

- na bank ząbkuje

- na 100 procent coś mu się wyrzyna.

I jeszcze koniecznie muszę mu ciągle dziąsła smarować. A po kiego grzyba ja mam to robić, skoro wiem, że na pewno nic mu się jeszcze nie wyrzyna, a dziąsła są miękkie, nieopuchnięte i żadnego dyskomfortu z ich powodu Mati nie odczuwa.

Trzydniówka.

Dopadło nas to paskudztwo. Zaczęło się we wtorek wieczorem lekką gorączką, która w nocy doszła do 39 stopni. Rano poszliśmy do naszej Pani Doktor, która dokładnie wypytała o inne objawy gorączce towarzyszące, a że takowych nie było dostaliśmy skierowanie na badanie moczu. Wyniki wyszły dobre, dostaliśmy wiec zalecenie podawania leków przeciwgorączkowych i wizytę w piątek jeśli temperatura nie spadnie. No i nie spadła a w pewnym momencie doszła nawet to 40 stopni. Leki i zimne okłady działały, ale jak tylko przestawały temperatura znów się podnosiła. Co ciekawe nie było żadnego kaszlu, kataru a apetyt z kolei jak na gorączkujące dziecko był imponujący. W piątek poszliśmy znów do przychodni i tym razem dostaliśmy skierowanie na badanie krwi. Okazało się, że Mati miał za mało płytek krwi i białych krwinek, co, według Pani Doktor, ewidentnie świadczyło o trzydniówce. Powiedziała nam, że teraz temperatura powinna zacząć spadać, ale za w zamian, zupełnie gratis, Mateusz dostanie wysypki. No i faktycznie dostał.

Okropne to uczucie widzieć swoje Dziecko w takim stanie - rozpalone gorączką, ospałe, nie wiedzące, co się z nim dzieje i tak okropnie płaczące, kiedy czółka dotyka mokry, zimny ręcznik.

Dzisiaj na szczęście jest już dużo lepiej, chociaż wysypka jest praktycznie wszędzie i dopiero teraz apetyt się posypał (a zapomniałam wspomnieć, że od kiedy podajemy żelazo Dziecko je dosłownie dwa razy więcej niż wcześniej i coraz lepiej przybiera). Pojawiły się też brzydkie kupy, ale mam nadzieję, że to efekt uboczny choroby i podawanych leków. Teraz Mati dostaje już tylko wapno dwa razy dziennie.

Okropne są choróbska, a jak już takie dotyka dziecka to jest to "najokropniejsze okropieństwo".