Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

niedziela, 4 września 2011

Trzydniówka.

Dopadło nas to paskudztwo. Zaczęło się we wtorek wieczorem lekką gorączką, która w nocy doszła do 39 stopni. Rano poszliśmy do naszej Pani Doktor, która dokładnie wypytała o inne objawy gorączce towarzyszące, a że takowych nie było dostaliśmy skierowanie na badanie moczu. Wyniki wyszły dobre, dostaliśmy wiec zalecenie podawania leków przeciwgorączkowych i wizytę w piątek jeśli temperatura nie spadnie. No i nie spadła a w pewnym momencie doszła nawet to 40 stopni. Leki i zimne okłady działały, ale jak tylko przestawały temperatura znów się podnosiła. Co ciekawe nie było żadnego kaszlu, kataru a apetyt z kolei jak na gorączkujące dziecko był imponujący. W piątek poszliśmy znów do przychodni i tym razem dostaliśmy skierowanie na badanie krwi. Okazało się, że Mati miał za mało płytek krwi i białych krwinek, co, według Pani Doktor, ewidentnie świadczyło o trzydniówce. Powiedziała nam, że teraz temperatura powinna zacząć spadać, ale za w zamian, zupełnie gratis, Mateusz dostanie wysypki. No i faktycznie dostał.

Okropne to uczucie widzieć swoje Dziecko w takim stanie - rozpalone gorączką, ospałe, nie wiedzące, co się z nim dzieje i tak okropnie płaczące, kiedy czółka dotyka mokry, zimny ręcznik.

Dzisiaj na szczęście jest już dużo lepiej, chociaż wysypka jest praktycznie wszędzie i dopiero teraz apetyt się posypał (a zapomniałam wspomnieć, że od kiedy podajemy żelazo Dziecko je dosłownie dwa razy więcej niż wcześniej i coraz lepiej przybiera). Pojawiły się też brzydkie kupy, ale mam nadzieję, że to efekt uboczny choroby i podawanych leków. Teraz Mati dostaje już tylko wapno dwa razy dziennie.

Okropne są choróbska, a jak już takie dotyka dziecka to jest to "najokropniejsze okropieństwo".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz