O jednej rzeczy jeszcze zapomniałam wspomnieć. Przy tej chorobie kolejny raz przekonałam się, że dla niektórych ludzi wyrzynające się zęby to najlepsze wytłumaczenie złego samopoczucia dziecka.
Moje dziecko, choć przedwczoraj skończyło 9 miesięcy, zębów jeszcze nie ma. Ani jednego. Niespecjalnie się tym przejmuję, bo wiadomo, że każdy maluch rozwija się w sobie właściwym tempie. Mi podobno pierwszy ząb wyszedł jak miałam rok. Dlatego nie panikujemy i spokojnie czekamy. Za to odkąd Mateusz skończył trzy miesiące każde jego gorsze samopoczucie, zły dzień czy zwykłe maruderstwo, tłumaczone są przez niektórych, zwłaszcza wszystkowiedzące sąsiadki, tym, że:
- to na pewno zęby
- na bank ząbkuje
- na 100 procent coś mu się wyrzyna.
I jeszcze koniecznie muszę mu ciągle dziąsła smarować. A po kiego grzyba ja mam to robić, skoro wiem, że na pewno nic mu się jeszcze nie wyrzyna, a dziąsła są miękkie, nieopuchnięte i żadnego dyskomfortu z ich powodu Mati nie odczuwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz