Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

piątek, 31 lipca 2009

Poszukiwawczo

Byliśmy ostatnio ze znajomymi w kinie na "Harrym Potterze i Księciu Półkrwi". Film nie zachwycił mnie szczególnie (tak jak napisali w dodatku do Gazety: "jak już się coś zaczęło dziać to poleciały napisy"), ale uświadomiłam sobie, że wypadałoby wreszcie przeczytać ostatnią, siódmą część. No i tu zaczęły się schody. Bo w żadnej bibliotece, w której byłam nie ma, inne chwilowo pozamykane, koleżanka, która miała pożyczyła już komuś innemu. Kupić nie kupię, bo do tej pory żadnej nie kupowałam, a jak już miałabym to robić to wolałabym chronologicznie, a poza tym J.K. Rowling to jednak nie Małgorzata Musierowicz, której kupuję wszystko jak leci i z niecierpliwością wyglądam każdej kolejnej premiery. No nic, chwilowo podczytuję "Zaćmienie", ale jakoś nie idzie mi tak sprawnie jak przy dwóch poprzednich częściach.

Jutro Wolin, w niedzielę może morze ;-), a potem trzeba pomyśleć o jakimś kilkudniowym wyjeżdzie, bo R. zaczął kolejny dwutygodniowy urlop. A ja uświadomiłam sobie własnie, że od jutra sierpień i wakacje już z górki, ech...

sobota, 25 lipca 2009

"Zmierzch"

Zupełnie niespodziewanie koleżanka podrzuciła mi na kilka dni "Zmierzch" i "Księżyc w nowiu". Nie powiem, przeczytałam bardzo szybko, bo wolnego czasu mam na szczęscie ostatnio aż nadto, a i lektura lekka, łatwa i przyjemna. No właśnie: lekka, łatwa i przyjemna, ale... nic poza tym. Naprawdę nie rozumiem skąd ten wszechobecny szum i zasłyszane zachwyty.

środa, 22 lipca 2009

Romantycznie?

Stoimy w gigantycznym korku pod Berlinem. Upał i zmęczenie. Zaczynam marudzić, bo pomału mam dość. Na to On:

- Z Tobą to może mi się nawet tyłek w samochodzie w takim korku pocić. Hmmm...

czwartek, 2 lipca 2009

Wakacyjnie...

Myślenie o pracy wyłączone całkowicie. Teraz tylko spokój i odpoczynek. Pobyt u Mamy pomału się kończy (w sobotę wracam do Szczecina), ale już w niedzielę wybywamy do Zakopanego, a później jeszcze z pewnościa wrócę tu, gdzie jestem teraz.

A dzisiaj dzień pod znakiem owoców - na obiad pierogi z truskawkami i jagodami, a w międzyczasie ogromne kawałki arbuza. Pycha...