Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

środa, 14 marca 2012

Czwórka.

Prawa górna. W zasadzie odkryłam ją przedwczoraj podczas wspólnych wygłupów, ale dała o sobie znać znacznie wcześniej. To był pierwszy z zębów, którego wyrzynanie się w jakiś sposób odczuliśmy. I nie chodzi tu o marudzenie, nieprzespane noce czy np. gorączkę lub katar. Nic z tych rzeczy. Pod tym względem nigdy z ząbkowaniem problemów nie mieliśmy. Pojawianie się każdego kolejnego zęba (choć nie ma ich zbyt wiele) Mati przechodził bezobjawowo i bezboleśnie.
Nieszczęsna czwórka dała nam znać w kwestii jedzeniowej. Miałam w pewnym momencie wrażenie, że dziecko mi się uwsteczniło. Przez jakieś dwa tygodnie Mateusz jadał tylko nabiał i papki. Nie było mowy o jakichkolwiek kawałkach. Mleko, kaszka, jogurty, serki - jak najbardziej. Obiady tylko przetarte. Nic innego nie wchodziło w rachubę. Pieczywo poszło w odstawkę, mięsko też, nawet ukochanych bananów nie chciał gryźć.
Ja już się nawet zryczałam z tego powodu, bo nie dość, że to moje dziecko i tak wagowo jest przy dolnej granicy normy, dzieci kilka miesięcy młodsze są od niego cięższe, to tu jeszcze takie cyrki. No, ale czwórka się przebiła a wraz z nią problem gryzienia odpłynął. Do następnej czwórki pewnie.