Kilka dni temu Mati odkrył, że posiada coś takiego jak stopy. Teraz jak nie ma łapek w buzi to ma w łapkach stópki :-).
A dzisiaj zabraliśmy Młodego na jodowanie - spędziliśmy kilka godzin w Międzyzdrojach. Mateuszek był bardzo grzeczny, dzielnie się spisał mój Syn, poza jednym drobnym "incydentem" czyli dzikim wrzaskiem w chwili głodu, bo jego "mądra" matka zamiast wlać w termos wodę o temperaturze odpowiedniej do przygotowania butli, nalała tam wrzątku i trzeba było czekać aż wystygnie. No nic, człowiek uczy się na błędach przecież.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz