W pracy skontrum. Nos mnie swędzi od nadmiaru kurzu, kicham bez przerwy, a dłonie mam niemiłosiernie suche. Wracam do domu padnięta, nawet czytać mi się nie chce. A czeka na mnie przecież ostatnia część trylogii o Emmie Graham - "Hotel Belle Rouen" Marthy Grimes. Pierwszą część odkryłam jakoś przed wakacjami i... zaczarowała mnie. Wypożyczyłam potem drugą i z niecierpliwością czekałam na kolejną i tu paradoks - jak już ją mam, to kompletnie nie mam czasu i siły na czytanie. No, ale jak wszystko dobrze pójdzie to na weekend uda mi się pojechać do Mamy, a tam już na pewno znajdę i czas i ochotę :-).
Jutro rada, wszyscy przerażeni i każdy zastanawia się czy tym razem padnie rekord. Najdłuższa jak do tej pory trwała do ok 21.30, zobaczymy tym razem.
Idę pozmywać po obiedzie, obiado-kolacji właściwie a potem chyba "Barwy szczęścia" zarzucę, ot tak, żeby myślenie na chwilę wyłączyć. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz