... i po weekendzie. Aż się nie chce wierzyć, ze jutro o tej porze będę siedzieć w pracy. Ostatni tydzień przede mną co prawda, ale zapowiada się niezwykle intensywnie. Cała dokumentacja do zdania, ostatni przed wakacjami numer gazetki, skończenie kroniki a do tego jeszcze kopnął mnie "zaszczyt" bycia przewodniczącą Bardzo Głupiej Komisji, co wiąże się z częstymi kontaktami z Górą niestety i oczywiście obrywaniem za byle co. No ale nic, dam radę. Postanowiłam mniej narzekać, bo ostatnio straszna maruda się ze mnie zrobiła :-).
Weekend był udany i rozrywkowy. W czwartek przed południem poszwędaliśmy się trochę po Wałach Chrobrego, ale że nic, poza przygotowaniami do Dni Morza się jeszcze nie działo, wróciliśmy do domu i zrobilismy sobie seans filmowy. W piątek wyskoczyliśmy na szybkie zakupy do Niemiec a potem też Wały - koncert, spacerek na Odrą, Aleja Artystów, po powrocie do domu - drinkowanie :-). Wczoraj obowiązkowo bitwa morska. Dzisiaj z kolei wybraliśmy się do Stargardu na średniowieczny jarmark. A teraz, już po powrocie, robię wszystko, żeby nie robić tego, co powinnam, czyli nie zajmowac się papierami. Dowodem na to - ten wpis :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz