Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

czwartek, 21 października 2010

Badania...

Po wtorkowej wizycie u mojego lekarza przez chwilę wyglądało na to, że akcja zaczyna nabierać tempa. Po kontrolnym KTG doktor wypisał skierowanie na KTG w szpitalu i kazał jechać tam następnego dnia. Stwierdził też, że szyjka jeszcze długa, ale pojawiło się mini rozwarcie, które niby na tym etapie (35 tydzień) jest normalne, ale przy okazji dodał, że jakby coś zaczęło się przed czasem dziać to żeby się nie martwić, bo Mały ma juz ponad dwa kilo i rodzić się może. Ja po wyjściu zaczęłam trochę panikować, bo do terminu porodu jeszcze przecież miesiąc więc teoretycznie przez najbliższe dwa tygodnie nic się jeszcze dziać nie powinno. Wolałabym, żeby Młody dla swojego dobra posiedział w środku jeszcze trochę. Na KTG do szpitala pojechałam, tamtejszy lekarz wynik obejrzał stwierdził, że jest bardzo ładny i nie rozumie co ja tutaj robię, dlaczego mój lekarz już teraz mnie tu wysłał. Trochę mnie to uspokoiło, rodzić chyba jeszcze nie będę. :-) Sytuacja zmobilizowała mnie jednak do tego, aby wyprać i poprasować wreszcie ostatnie rzeczy Młodego. W weekend wybieramy się też po ostatnie brakujące gadżety. Poza tym przez to wszystko przysiadłam również do robienia kartek świątecznych. W tym roku znowu chcę zrobić je sama, a po porodzie nie wiem czy będę miała na to czas. W rezultacie siedem kartek już jest ;-).

Dzisiaj z kolei już po siódmej rano gnałam do laboratorium na badania. Na szczęście wszystko sprawnie poszło i zdążyłam jeszcze umówić z P. na wspólną wizytę w szkole, bo musiałam podbić książeczkę ubezpieczeniową, tak, żeby była ważna w listopadzie.

No, a jutro szykuje się kolejny "shopping" tym razem P. musi sobie kupić nowy płaszcz. Poza tym jutro też wreszcie wraca z delegacji mój marnotrawny Mąż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz