Może nie każdy z nas jest Mozartem czy Mickiewiczem, ale każdy jest ważny. Życie każdego z nas to wielka opowieść Wielkiego Autora. Jesteśmy bohaterami tej opowieści i zarazem sami ją tworzymy. (Małgorzata Musierowicz)

wtorek, 19 października 2010

O wszystkim i o niczym...

Nie mam coś weny do pisania ostatnio. Może dlatego, że dni biegną jeden za drugim bardzo szybko, ale każdy kolejny jest podobny do poprzedniego. Coraz częściej uświadamiam sobie, że na dłuższą metę kurą domową zostać bym nie mogła, brakuje mi spotkań z ludźmi i, co tu ukrywać, większego wysiłku umysłowego ;-). Miewam niekiedy wrażenie, że się wręcz uwsteczniam, mimo że nie żałuję sobie bynajmniej kolejnych porcji soczystych lektur na przykład. A to tak naprawdę dopiero początek mojego "kurodomowienia", przede mną macierzyński i na pewno jakaś część wychowawczego, kaszki, kupki, spacerki. Ale żebym nie została źle zrozumiana - ja nie narzekam wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę. Na Młodego czekamy z rosnącą niecierpliwością, wiem też, że wtedy siedzenie w domu nabierze zupełnie innego wymiaru. Dzisiaj przedostatnia wizyta w szkole rodzenia i jedna z ostatnich przed porodem u lekarza, pierwszy raz na oba spotkania udam się bez R., którego znowu w delegację wysłali.

Z innych wieści to zaliczyłam wczoraj udaną wizytę u fryzjera. Mam teraz zupełnie krótką fryzurę w zupełnie nowym kolorze. Tak, tak wreszcie porzuciłam blond, któremu hołdowałam nieprzerwanie od jakichś siedmiu lat. Zaliczyłam też odwiedziny w jednym z ulubionych obuwniczych i zaopatrzyłam się w nowe zimowe kozaki a dwa piętra wyżej w dwa zimowe golfy. Co poza tym: próby zamiany mieszkania na większe (spróbowaliśmy takiej opcji) spełzły na niczym, wszystko wskazuje na to, że znowu trzeba będzie przeżywać gehennę związaną z załatwianiem kredytu hipotecznego i szukaniem właściwego lokum, tylko że tym razem w pakiecie dochodzi jeszcze sprzedaż obecnego. No, ale wziąć się za to ewidentnie trzeba i to jak najszybciej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz