Wczoraj piękna, złota, polska jesień, dziś plucha jakich mało. Zapowiada się kompletna wymiana garderoby - w sensie wyciągnięcie z szafy znacznie cieplejszych rzeczy, bo dzisiaj dość mocno już zmarzłam (pomimo trzech rękawów). Natomiast jeśli chodzi o zakupy to koniecznie nowe jesienne buty (ech, nawet nie czuję jak rymuję ;-)).
W pracy spokojnie, w domu niestety też - R. wyjechał bladym świtem. W pewnym momencie poczułam, że jakiś dół się zbliża, ale na szczęście w samą porę gdzieś odpłynął. Poziom endorfin podniosłam sobie wspólnym fitnessem z P. i kokosowymi ciasteczkami - czymś trzeba było uzupełnić te spalone kalorie :-).
A teraz jeszcze tylko prysznic i spaaaać. Jutro pobudka o 5.30.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz